|
tekst w formacie
AFRYKA GALERIA ZDJĘĆ >>
Afryka, Bangui, grudzień 2009.
Kochani Bliscy, Przyjaciele i Znajomi w Polsce!
Pamiętałem o Was w modlitwach w czasie Mszy
świętej w noc Bożego Narodzenia, łącząc się duchowo z
Wami. Wcześniej zajęcia i służby nie pozwoliły mi napisać
Życzeń. Teraz mogę spokojnie siąść i podzielić się z
Wami czymś więcej. Zacznę od tego, co było przed chwilą!
Popołudnie w dzień Bożego
Narodzenia, podobnie jak przed laty w Rodzinie w Polsce,
pozostaje dla mnie spokojnym czasem w domu, gdzie przy kawie i
cieście możemy sobie porozmawiać ze współbratem Piotrem,
najpierw o doświadczeniach duszpasterskich, konkretnie o życzliwości
chrześcijan we wspólnotach, życzliwości, którą należy
docenić, choćby materialnie były to tylko dwa jajka
wioskowej kury albo kilka bananów ofiarowanych przez ubogich!
A jednocześnie druga sprawa: nauczyć ich, aby przyjęli
obowiązek utrzymania kapłana! – To wszystko na kanwie
tego, co mu opowiedziałem po powrocie z wioski, około 27 km
stad, gdzie po Mszy świętej zaproszono mnie do „stołu”.
– Nie do pomyślenia w Polsce i tu w centrum Parafii,
ale po wioskach „dom Boży” to znaczy kaplica,
jest naprawdę domem wspólnoty, wiec po celebracji stal się
miejscem, gdzie na ławeczkach można było usiąść –
dla mnie i odpowiedzialnych z rady wspólnoty były krzesła
przy stoliku, - i zjeść cos ze wspólnych misek. Jedzenie
przygotowały niektóre grupy i ruchy, a wszystkich nas do
jedzenia było kilkadziesiąt osób. – Na Mszy świętej
chyba około 100 uczestników. Oczywiście królowała klucha
z manioku, ale były tez miski z mięsem krowy i ...węża. To
ostatnie smakowite jak cielęcina lub łosoś (?) – Nie
pamiętam tamtych potraw! Mimo, że mogłem zaraz po Mszy świętej
podziękować i powrócić do domu, pozostałem, bo wiem, że
jest to sprawa wspólnoty, coś jak to było u pierwszych
chrześcijan w Jerozolimie czy w Koryncie: Eucharystia i agapa
(Dzieje Apost. 2,42-46 i 1 Kor 11,17 – tam były nadużycia,
krytykowane przez Apostola Pawła)
Wczoraj prowadziłem Mszę
święta „pasterkę” o 20.00 – 22.00 w
centrum w parafii Bimbo. Tłumy, krzyki dzieci i innych na
zewnątrz, ale atmosfera świąteczna, tak jak to opisałem
wcześniej do niektórych osób w Polsce. Oto tekst refleksji:
Świętowanie Narodzin Bożego Syna jest na
pewno sposobnością, aby odkryć albo umocnić w nas to, co
najważniejsze w czasie święta: wiarę w tajemnice Wcielenia i
aby pobudzić nas do wielkiej wdzięczności za tak wielki
znak miłości Bożej. – Pisze o tym z troska o kształtowanie
myśli i zachowań naszych przyszłych franciszkanów z tego
kraju, bo zdajemy sobie sprawę, że z jednej strony brak im
solidnych wzorców świętowania chrześcijańskiego –
najczęściej „świętować” znaczy tutaj dobrze
sobie pojeść i zabawić się przy muzyce i przy piciu, - a z
drugiej strony wciska się w mentalność ludzi komercyjna
kultura święta; Od kilkunastu lat niektórzy libańscy
handlowcy pewną cześć ich dużych sklepów przeznaczają na
wystawienie na sprzedaż rożnych elementów dekoracyjnych, włącznie
z plastykowa choinka, z elektrycznymi lampkami a nawet z
laickim „Papa Noël”, to znaczy dużym krasnalem
(?) wielkości dorosłego człowieka, podobnym do
komunistycznego „Dziadka Mroza” (?), obowiązkowo
z czerwona czapka z pomponem i z białą brodą! Obok będą
wystawione tandetne zabawki i pseudo podarunki (lalki, misie,
pistolety, telefoniki, prawie wszystkie z pozytywkami) z którymi,
o zgrozo, nie tylko liczne dzieci, ale nawet niektóre dorosłe
osoby, przyjdą na Mszę świętą w noc wigilijna i później
w dzień Bożego Narodzenia!
Tak wiec kształtuje się mentalność, że na
święta trzeba mieć podarunek, coś nowego, coś
materialnego! Aby się pokazać, pochwalić, porównać z
innymi...
My, bracia mniejsi, próbujemy zorganizować
wspólnotowe przygotowania według naszej duchowości i
tradycji: rozważanie i dzielenie się Słowem Bożym,
modlitwa, czuwanie lub adoracja, śpiewy... i mała
„Stajenka” w naszej kaplicy, pod skromnym ołtarzem.
– Wymiary naszego miejsca modlitwy: około 5m x 3m,
pozwalają tylko na małość i prostotę świątecznej
dekoracji, gdzie znajda się małe figurki wyrzeźbione w
hebanie, drzewie, które rośnie także tu w naszym regionie,
choć figurki przywiozłem z Konga, gdzie jest lepiej rozwinięta
sztuka rzeźbiarska.
Cieszy zaangażowanie ludzi z parafii, do której
przynależymy, w zorganizowanie Święta. Ważnym elementem
liturgii są tutaj śpiewy, tak wiec i Msza święta w nocy,
raczej około 20tej, i ta następna w poranek, są bogato
urozmaicone przez śpiewy, niektóre prawie
„wykrzyczane” przez rozentuzjazmowanych uczestników
liturgii. Małe dziewczynki w korowodach tanecznych chwalą
Nowonarodzonego Pana!
Atmosfera święta udziela się wszystkim,
nawet po wyjściu z kościoła, bo długo trwają
pozdrowienia, życzenia, nawet idąc droga obok domów, przed
którymi siedzą dzieci lub dorośli. Odczuwa się pewna jedność
rodzinna, choć, jak powiedziałem, trzeba pogłębienia sensu
tego święta, uznania i przyjęcia chrześcijańskich
motywacji, które wydoskonala nasze wybory i nasze zachowania.
Nie będę pisał o jedzeniu, bo będzie
zwykle jak w inne święta czy niedziele. Pewno tylko coś z
ciasta dołączy do przewidzianego jadłospisu. Zresztą, ważniejszą
od tego, co jest w półmiskach, jest dla nas wspólnota stołu,
braterskość, dzielona miedzy innymi już wcześniej służba
w kuchni, aby przygotować posiłek dla całej wspólnoty, na
południe i na wieczór w dzień Bożego Narodzenia.
Życzę Wam, Drodzy i
Kochani w Polsce, aby wszystko to, co widzialne, jak Żłóbek
i dekoracje świąteczne w Waszej parafii, pomogło zobaczyć
i przyjąć to, co najważniejsze, a co jest niewidzialne:
obecność Boga, który stał się człowiekiem, aby nas
wprowadzić na drogę dzieci Bożych!
Błogosławionych i pełnych łask świat
Narodzenia Pańskiego!
Brat
Zbigniew Tadeusz Kusy, franciszkanin,
misjonarz
w Rep. Środkowoafrykańskiej
|