Bolivia
– Beni - Trinidad 27.01.2015
Pierwsze kroki po raz
drugi.
Witam serdecznie
wszystkich zainteresowanych misjami franciszkańskimi. Być może
ktoś się zdziwi czytając tytuł tego listu. Jak
to możliwe uczyć się czegoś od nowa, kiedy już się to
opanowało? A jednak to możliwe.
Na początku gdy
przyleciałem do Boliwii trafiłem do miejscowości Concepcion
w Wikariacie Apostolskim Ñuflo de Chavez i tam rozpoczęła
się moja wspaniała przygoda, którą przygotował dla mnie
Chrystus. To tam właśnie poznawałem co znaczy życie na
misjach odwiedzając wioski, udzielając skaramentów itp. Do
dziś wspominam moje pierwsze śniadanie wielkanocne –
było proste. Byliśmy
w drodze do kolejnej wioski i zatrzymaliśmy się w dżungli.
Na pace samochodu rozłożyliśmy koc i wyjęliśmy jajka, bułeczki
i kilka jabłek. Było to chyba moje najskromniejsze śniadanie
wielkanocne jakie do tej pory przeżyłem, ale jednocześnie
pełne radości i wzajemnej wdzięczności, bo przecież nie
jest ważne co jest na stole – no w tym wypadku na pace,
ale ważni są ludzie.
Od 3 stycznia jestem już
w nowym miejscu w miejscowości Trinidad w Wikariacie
Apostolskim Beni. Tutaj trafiło mi się zostać proboszczem
katedry ale poza tym rownież mam wioski w których sprawuję
Msze Święte. W zeszłą sobotę odwiedziłem wioski Poroto,
Somopaye i Miraflores. Z tych trzech tylko Poroto posiada własną
kaplicę. W wiosce Somopaye Msza św. odbywa sie pod skromnym
daszkiem, a w Miraflores odprawiamy Eucharystię na podwórku
jednej rodziny.
Jak wspomniałem wcześniej
byłem w Concepcion, które rożni się znacznie od mojego
nowego miejsca choćby tym, że tam mieszkało ok. 17 tyś.
ludzi, a tu jest 120
tyś. mieszkańców.
To już mój trzeci
tydzień na Beni, bo tak się nazywa ten region i ciągle się
przyzwyczajam do znacznie większej wilgotności . Poza tym, językiami
oficjalnymi tutaj są castellano (hiszpański) i moxeñ.
Funkcjonuje tu jeszcze ok 16 innych jezyków
plemiennych. Co do regionu to jest zdecydowanie rzeczny.
Często ojcowie z innych placówek z powodu deszczów są
odcięci i nie ma możliwosci dotarcia do nich drogą lądową.
Jeżeli chodzi o moje
pierwsze doświadczenie pobytu w Trinidad, to już zabrałem
się za remont kopuły w katedrze ,bo w miejscu gdzie łączy
się ona z dachem jest pękniecie na ok. 4 cm szerokosci i 3
metry długości, więc gdy padał deszcz woda lała się, jak
to się mówi u nas, ciurkiem.
Przesyłam serdeczne
pozdrowienia wszystkim sympatykom misji franciszkańskich.
Niech Pan Was błogosławi.
Padre Pascual.